Świat instagramowej perfekcji.

     Bazując na autopsji, dochodzę do wniosku, że dzisiejszy świat, a zwłaszcza reprezentujący go ludzie, przepełnieni są absurdem. Demagogie na temat żelaznej, kobiecej – lecz nie zapominajmy również o męskiej!  logiki pozostawię w świętym spokoju, a całą swoją uwagę chciałabym skupić na czymś zupełnie innym.
     Oczywiście, każdy z nas dokonuje wyborów, które w jego przekonaniu są najwłaściwsze. Pragniesz, aby użytkownicy instagrama mogli bez przeszkód oglądać Twoje nagie ciało na zdjęciach, które sama umieszczasz na profilu? Oczekujesz westchnień i omdleń u młodych kobiet na widok naprężonych mięśni, gdzie Twoje bicepsy wyglądają spektakularnie niczym u Herkulesa? Nie mam z tym najmniejszego problemu. To wyłącznie Twój wybór, który nie podlega mojej ocenie. Mogę jedynie wyrazić osobistą opinię, wskazać co w moim przekonaniu jest niewłaściwe, jednakże ocenianie kogokolwiek przez pryzmaty zdjęć nie pozostaje w moich kompetencjach. Jednakże... Hipokryzji nie zaakceptuje nigdy.
     Te same OSOBY (tak panowie, to również dotyczy i was), które chwilę wcześniej pochwaliły się światu idealną figurą, pozując do telefonu w nienaturalnej pozycji, ale dzięki temu ukazując intymne, działające na ludzkie pożądanie części ciała, mają czelność twierdzić, że dla płci przeciwnej liczy się tylko wygląd?
     Droga użytkowniczko, drogi użytkowniku instagrama, posiadaczu wymarzonej sylwetki, promujący publikowanie roznegliżowanych zdjęć, do których dostęp ma KAŻDY. Cóż głębokiego ma dostrzec w Tobie płeć przeciwna, skoro jedyne co masz do zaoferowania to nagie, ale za to krągłe pośladki, jędrne piersi, które w większości przypadków nie są naturalne; Biceps, którego wymiary przekraczają 35 cm, czy znane wszystkim doskonale, 6 odstających krateczek na brzuchu; Motywujący hasztag w stylu #beyourself, bo przecież to teraz takie trendy, a co najważniejsze, pozwoli zdobyć więcej ♥ pod zdjęciem?
     Nie zrozumcie mnie źle, absolutnie nie neguję dążenia do doskonałości fizycznej, bo sama przykuwam dużą uwagę do wyglądu mojego ciała. Różnica jednak polega na ukrytej hipokryzji. Zapominamy, że nie ma ludzi IDEALNYCH. Możemy spędzać na siłowni wiele czasu, poświecić nasze kubki smakowe i odmówić sobie wielu, niezdrowych, aczkolwiek piekielnie smacznych przysmaków, jednakże nie uczyni to nas ludźmi bez skazy. Rozstępy, cellulit, czy nawet cholerne fałdki na brzuchu, które posiada każdy, bez względu na to, czy waży 50, czy 80 kg to niedoskonałości życia codziennego, niedoskonałości ludzkiego ciała, na które niejednokrotnie nie mamy wpływu. W instagramowym świecie nie ma miejsca na takie defekty. Istnieje za to gra światłem, powszechnie spotykany photoshop i masa zakompleksionych dziewczyn za ekranem monitora.
     Nie dajmy się oszukać powszechnym w mediach trendom, próbujące wpoić ludziom jeden – i według nich – właściwy ideał piękna. Jednakże co najważniejsze, nasze piękno to nie tylko sfera fizyczna, ale i duchowa. 

Komentarze

Popularne posty